Budzę się o 12, niedziela, elegancko. Weekend to taki czas, że można wyjść gdzieś ze znajomymi i zapomnieć o pracy. Wstaję, robię kawusię i nagle mi się przypomina - "K****, chrzest dziecka mojego brata już 21.11.15 r.", zostałem poproszony o bycie chrzestnym, a że cała rodzina wierzy - oprócz mnie, to w porządku. Z chęcią to zrobię, bo jednak - tylko rodzina się liczy.
Wchodzę na stronę parafii, w której nie byłem od czasu wypraw krzyżowych i patrzę - kancelaria czynna: we wtorki od 9 do 10 i od 15 do 17, czyli podczas mojej pracy - dupa. Myślę - "ok, pójdę na mszę i załatwię papiery po niej - zaświadczenie, że mogę być chrzestnym i o odbyciu nauk jakichś tam". 13:40, git, wychodzę.
Spokojny spacerek, wszystko git, w rynku jakaś giełda, idę powoli - patrzę, drzwi do kościoła otwarte, spoko - wchodzę i oczy mi krwawią - załapałem się na mszę dla ludzi, których Bóg hojnie obdarował dodatkowym chromosomem. Wchodzę i staję gdzieś z brzegu, przy wyjściu, bo się boję. Smutny widok, samotne matki z chorymi dziećmi, serio przykro, ale skoro myślą, że to coś da, to ok. Msza trwa w najlepsze, a że mi się nudzi, to rozglądam się po terenie i spostrzegam takie oto dzieło - mała gablotka, w której jest +-40 żarówek imitujących świeczki, a pod spodem otwór z podpisem: "Na znak wiary - dla kościoła" - 2 zeta trzeba wrzucić, żeby żarówka paliła się przez +- 5 minut To już pomijam, że standardowej świeczki bym nie kupił, ale takie "zmodernizowanie" wiary to heca...
Wchodzę na stronę parafii, w której nie byłem od czasu wypraw krzyżowych i patrzę - kancelaria czynna: we wtorki od 9 do 10 i od 15 do 17, czyli podczas mojej pracy - dupa. Myślę - "ok, pójdę na mszę i załatwię papiery po niej - zaświadczenie, że mogę być chrzestnym i o odbyciu nauk jakichś tam". 13:40, git, wychodzę.
Spokojny spacerek, wszystko git, w rynku jakaś giełda, idę powoli - patrzę, drzwi do kościoła otwarte, spoko - wchodzę i oczy mi krwawią - załapałem się na mszę dla ludzi, których Bóg hojnie obdarował dodatkowym chromosomem. Wchodzę i staję gdzieś z brzegu, przy wyjściu, bo się boję. Smutny widok, samotne matki z chorymi dziećmi, serio przykro, ale skoro myślą, że to coś da, to ok. Msza trwa w najlepsze, a że mi się nudzi, to rozglądam się po terenie i spostrzegam takie oto dzieło - mała gablotka, w której jest +-40 żarówek imitujących świeczki, a pod spodem otwór z podpisem: "Na znak wiary - dla kościoła" - 2 zeta trzeba wrzucić, żeby żarówka paliła się przez +- 5 minut To już pomijam, że standardowej świeczki bym nie kupił, ale takie "zmodernizowanie" wiary to heca...
Skoro jesteś niewierzący to po kiego chuja się pchasz na chrzest? Zapewne bo matka będzie krzyczeć.
Cała rodzina chłopaka wierzy, może ma parcie? Nie chce zrobić przykrości rodzinie, sam twierdzi, że rodzina jest najważniejsza.
Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Powodzenia na spowiedzi ale pewnie nie będziesz miał odwagi uczciwie się wyspowiadać
Czemu ma swoje tajemnice i wstydliwe czyny opowiadać nieznanemu mężczyźnie w sukni?
jesteś oświeconym ateistą
Czy w tekście się tak nazwał? Chyba nie. Może jest buddystą?
Widzisz ty się boisz niepełnosprawnych a kościół zapewnia im spotkanie i wsparcie. W mojej miejscowości często organizowane są w kościele spotkanie dla osób starszych schorowanych samotnych bo rodzina rzadko ich odwiedza jak i również zbiorki dla najbiedniejszych parafian.
No i spoko, niech zapewnia, chociaż tyle z niego pożytku.
Aha i ten twój link
Pierwsze zdanie: Wiadomo, że Kościół nie jest przedsiębiorstwem
No ja pierdole